Ciekawe czy jeszcze trwa przesilenie wiosenne, moze już letnie....
Takie które powouje u mnie totalną niechęć do eksperymentowania z makijażem. Znalazłam sposoby by minimalnym wysiłkiem uzyskać maksymalny efekt na mojej twarzy. I wiecie co... dobrze mi z tym. W mojej kosmetyczce mieszkają aż trzy cienie, dwa podkłady (w tym jeden jest podkładem czekającym na zimę). trzy tusze (ale dwa lecą do kosza już lada moment), błyszczykow i szminek mam przynajmniej po 6. Ale używam ich często, nawet gdy nie maluję twarzy. Dają fajny efekt prawie zrobionej twarzy. Puder, bronzer, korektor... Jeszcze rok temu nie mieściłam się w komódce z Ikei a teraz? wszystko wchodzi do malego kuferka. I jeszcze jest tam miejsce. Wcielałam trochę w zycie projekt denko, który również przyniósł efekty.
Pozostało mi jeszcze ograniczyć kosmetyki pielęgnacyjne. i nie kupowac trzeciego kremu do twarzy!!!! Przecież zanim zużyję dwa ktore juz mam ten trzeci może będę mogła kupic na promocji? ech... balsamy do ciała i masla - to samo.
Trzeba się skupić i za siebie zabrać. Po co na siłe utrzymywać okoliczne drogerie, poprzez zakupy wogóle nie potrzebne. Lepiej te pieniądze przeznaczyć na coś do domu. A jednorazowy wypad do drogerii to wydatek przynajmniej 50 zł, a za tą kwotę juz mała firankę można miec. I która zostanie na dłużej niz maslo do ciała.