29 marca 2012

Miraculum La rose cukrowy peeling różany

 Przedstawiam peeling do ciała z pestkami z róży o obłędnym różanym zapachu. Pierwsza sprawa to piękne, oryginalne opakowanie. Firma Miraculum produkuje świetne kosmetyki - wyglądające selektywnie ale w rozsądnej cenie. Olejek różany i arganowy w składzie sprawiają że kosmetyk nawilża i natłuszcza skórę mimo iż kosmetyk jest przecież zmywany.

EKSTRAKT Z PŁATKÓW RÓŻY I KRYSZTAŁKI CUKRU - błyskawicznie likwiduje szorstkość, usuwa martwe komórki naskórka pozostawiając skórę gładką, jędrną i elastyczną.

PHYTOFLEUR FRENCH ROSE – różany kompleks pochodzenia organicznego: zawiera ekstrakt z róży francuskiej (Rosa Gallica) i olejek z róży damasceńskiej (Rosa Damascenia) o silnym działaniu przeciwstarzeniowym i kojąco-relaksującym. Jest  bogatym źródłem przeciwutleniaczy, zwłaszcza witaminy C, która wzmacnia i uszczelnia naczynka krwionośne, poprawia i wyrównuje koloryt skóry.

OLEJEK RÓŻANY - odpręża i relaksuje zmęczoną i zestresowaną cerę.

OLEJ ARGANOWY – tłoczony na zimno, jeden z najdroższych olejów świata, zawiera osiem nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym niezwykle cenny kwas linolowy. Jest źródłem witaminy E, przeciwutleniaczy i steroli, co czyni go skutecznym czynnikiem odmładzającym i wygładzającym skórę.


Surowce aktywne pochodzenia organicznego, pozyskane z upraw ekologicznych, posiadają EKOCERT - znak potwierdzający ich czystość ekologiczną.



 Jakość produktu jest zaskakująco dobra. Świetne właściwości peelingujące i delikatna powłoka na skórze którą ten peeling pozostawia sprawia wrażenie gładkiej i wypielęgnowanej skóry. W pierwszej chwili kosmetyk wydaje się być twardy ale pod wpływem temperatury ciała staje się miękki i gładki. Nie jestem w stanie stwierdzić czy kosmetyk jest wydajny, gdyż byłam nim tak zachwycona, że używałam go często i w dość dużych ilościach. Ale gdybym używała go normalnie, na pewno wystarczyłby na dłużej. Czyli do 2 miesięcy peelingowania dwa - trzy razy w tygodniu. Nie polecam na dekolt, gdyż może podrażnić skórę. Nogi, brzuch - to jest to.

Spotkałam go w Naturze. Jak na razie na niego nie trafiłam więcej, ale na pewno się na niego skuszę, gdy tylko go spotkam.

22 marca 2012

Lirene body sensitive intensywnie regenerujące masło do ciała


 Przedstawiam masło do ciała, pod względem jakości plasujące się zaraz po maśle firmy Palmer`s. 
To masło o dość rzadkiej konsystencji fantastycznie nawilża skórę. Posiada delikatny, wiosenny zapach, typowy dla kosmetyków Lirene. Jedynym minusem jest mała wydajność, ale możliwe że powodem tego było to, że lubiłam się nim smarować więc szybciej się zużywał. Nie jestem w stanie obiektywnie tego ocenić. Nie zostawia na skórze tłustego filmu, lecz skóra jest ukojona, nawilżona, gładka. Cena nie przekracza 20 zl. Skład nie powala, ale kosmetyk działa. I w sumie to jest dla mnie najważniejsze. Opakowanie, również dosyć estetyczne, mocne i wygodne. Jak najbardziej mogę polecić  ten kosmetyk. Można go używać w stanie ekstremalnie wysuszonej skóry. Jak najbardziej posłuży ukojeniem.


Krem intensywnie odżywczy Eveline Nature Line

 Choć to tylko krem - działa więcej niż niejedno masło do ciała. Ma przyjemny zapach, szybko się wchłania - efekt nawilżenia trzyma się cały dzień. Nie pozostawia żadnego tłustego filmu ani odczucia lepkiej skóry.

Na duży plus zasługuje zapach. Rześki, lekki i orzeźwiający. Nie zakłóca zapachu ewentualnych perfum. Choć delikatna woń utrzymuje się długo. Kosmetyk bardzo wydajny, już niewielką ilością możemy nakremować całe ciało. Efekt nawilżenia (ale przy kolejnych warstwach - natłuszczenia)można stopniować. 
Myślę, że ekstremalnie suchej skóry nie ukoi, ale jeśli chcemy czegoś do codziennej - porannej pielęgnacji (idealny do stosowania o poranku z racji szybkiej wchłanialności) to ten krem jak najbardziej polecam!!

21 marca 2012

Palmer`s Cocoa Butter Formula Moisturizing Lip Balm w/ SPF 15

Sztyft ochronny do ust Palmer`s.
Dużo na jego temat nie będę się rozpisywać gdyż nie widzę sensu, ale wspomnieć o nim czuję się zobowiązana gdyż uratował mnie już z niejednej opresji. Co tu można napisać? Że działa czyli chroni i fantastycznie nawilża. Tylko tyle lub aż tyle. Mogę go porównać z balsamem Tisane. Czy lepszy? Nie wiem. Na pewno ma ładniejszy zapach. Zawiera witaminę E a także posiada filtr 15. Opakowanie wizualnie do najpiękniejszych nie należy lecz jest wytrzymałe, praktyczne i higieniczne. Swój już skończyłam, ale na pewno do niego wrócę.
Przepraszam, że tak małe zdjęcie ale swój już skończyłam i straciłam opakowanie a innego zdjęcia znaleźć nie mogłam.

Catrice AllRound Concealer


 Paletka pięciu korektorów Catrice. Choć od producenta produkt wyszedł z przeznaczeniem krycia niedoskonałości, ja używałam go również do konturowania twarzy.


Konsystencja kosmetyku jest bardzo kremowa. Do końca kosmetyk taką formułę utrzymuje. Nie wysycha, nie gęstnieje. 
I odcień od lewej stosowałam jako rozświetlacz, w miejsca które chciałam rozjaśnić. 
II odcień - to korektor pod oczy. Kolor idealnie stapiał się z moją cerą. 
III - używałam pod kości policzkowe, aby je optycznie wyszczuplić. Po nim już nie potrzebowałam bronzera. 
IV - zastosowanie tego odcienia było podwójne, jedno jako róż na szczyt kości policzkowych, a drugie w okolice oczu, aby zniwelować cienie i zasinienia.
V - ten kolor idealnie niweluje zaczerwienienia. Ja stosowałam go tylko na policzki, kiedy moja cera była podrażniona różnymi zabiegami kosmetycznymi, lub opalaniem :) 

Ogólnie polecam ten kosmetyk, cena jest adekwatna do jakości. Nie można z nim przesadzać gdyż będzie odkładał się w załamaniach. Trwałość jest różna. W stresujących momentach będzie zdecydowanie krótsza.

19 marca 2012

Kakaowe masło do ciała Palmer`s

 
Moje ukochane masło. Nie znalazłam jak na razie lepszego. Uwielbiam go pod każdym względem. Zapach, działanie, konsystencja, opakowanie, wchłanianie. Jak na razie nie doszukałam się minusów. 
Pierwszy plus – zapach. Tu zbyt dużo pisać nie trzeba – naturalne masło kakaowe. Można by  nim było kanapki smarować. Mniam…. Działanie? Fantastyczne. Nawilżona skóra jeszcze długo po nałożeniu.  Wchłania się szybko, ale wchłonięcie nie jest jednoznaczne ze zniknięciem. Konsystencja budyniowa która nie spływa z dłoni podczas nakładania.  
Cena waha się od 20 zł do 25 - zależnie od sklepu. 
W zapasie już mam dwa opakowania ;D w tym jedno - nowość oliwkowe. A ja kocham wszystko co oliwkowe, z oliwką  lub z oliwki. ;D

Przepraszam za słabą jakość tego zdjęcia, ale nie miałam warunków oświetleniowych.

L`biotica Biovax intensywnie regenerująca maseczka

Intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych. 
Tutaj nie będę się zbyt rozpisywać, gdyż ten produkt stał się jednym z częściej recenzjonowanych na blogach. Ale chciałam dodać coś od siebie.A mianowicie:
- pierwsza sprawa to zapach który jest niemal duszący. Jak na kosmetyk który trzymamy bardzo blisko nosa, zapach ten jest mocny i mnie przeszadza w stosowaniu tej maski. Mam nadzieję że inne wersje są przyjemniejsze.
- działanie - aby zauważyć efekty trzeba ją trzymać przynajmniej 20 min. Natomiast jest tyle masek które można zmyć już po 5 min a nawet wcześniej. Owszem, kiedy mamy czas na domowe Spa - jest super, ale przecież rzadko mamy nas tyle czasu aby się babrać. :/  niestety. Pewnie przez te 20 min zdziała na głowie cuda, ale czy potrzebne jest te aż 20 min? 
W kwestii pielęgnacji włosów jestem ignorantką. Ale wyznaję parę zasad które małym kosztem pomogły mi w uzyskaniu włosów aż za łopatki. 
- nie używać suszarki, prostownicy, lokówki itp, 
- podcinać końcówki
- nie trzeć mokrych włosów ręcznikiem
- unikać silikonów
- maski do włosów - w miarę możliwości bez silikonów - ale są takowe które działają w 3 min. Więc nie widzę sensu, chyba że trafię na taką która działa cuda. Ale prawdziwe cuda. Które będą tego warte. 


Ktoś kiedyś mi powiedział że dobrze jest dbać o urodę, ale jeśli to staje się czynnością która determinuje cały nasz dzień, to jest to przesadą. Trzeba najpierw żyć.

18 marca 2012

Masło do ciała Farmona Tutti Frutti Kiwi&Karambola

Masło do ciała firmy Farmona Tutti Frutti kiwi i karambola (Karambola nazywana jest gwiaździstym owocem - starfruit, bo jej plasterki wyglądają jak złociste gwiazdki. Są dodatkiem do wykwintnych dań i deserów). A my mamy ją w masełku :D
 

 To masełko budzi we mnie mieszane uczucia. Są cztery kwestie które wymagają wspomnienia. Dwie na plus i dwie na minus. Ale w efekcie końcowym tego - czyli zielonego więcej na pewno już nie kupię.




Może na początek negatywy, aby potem załagodzić plusami.
I   Zapach. 
To kwestia raczej indywidualna. Wiem. Ale ten zapach jest niezwykle intensywny. Pierwsze użycie jest fantastycznym doznaniem, natomiast każde kolejne staje się coraz mniej przyjemne, aż w końcu ma się tego aromatu serdecznie dosyć. Może gdyby aromat nie był aż tak narzucający się... Nieco bardziej stonowany. 
II   ?? 
Pytajniki, gdyż nie wiem jak to nazwać. Barwienie? Farbowanie? Chodzi o to, że po każdym jego zastosowaniu nasze ręce są zielone a w najlepszym wypadku mają niezdrowy, ziemisty koloryt jeśli po aplikacji balsamu szybko ich nie umyjemy. Na ciele tak bardzo tego nie widać, choć jeśli w dane miejsce nałożymy np podwójną ilość masła przebija nam zielonkawy koloryt. Niczym ufoludek. Dziwna sprawa. I jednocześnie bardzo nieprzyjemna. Z tego powodu więcej go nie kupię. Jeśli już to na pewno inny zapach (przynajmniej będę miała inny kolor :D, może coś brązowego? )

A teraz plusy aby zatrzeć złe wrażenie: 
I   Nawilża 
Skóra dzięki niemu jest gładka i nawilżona. Miła w dotyku. 

II  Wchłanianie
Uznaję to za ogromny plus. I niezwykle istotny. Po nałożeniu masełka na ciało trzeba odczekać dosłownie moment i można zakładać piżamkę (tak piżamkę, gdyż z powodu koloru niczym u ufoludka nie mogę stosować go rano).   

skarby, skarbeńka

Jeśli ktoś chce mnie poznać bliżej, niech  spojrzy na moją kosmetyczkę. Zakupiłam ją przypadkowo podczas zakupów chemicznych. Coś mnie w niej urzekło. Mała, praktyczna ale błyszcząca i przyciągająca wzrok. Nie noszę wielu kosmetyków kolorowych. Nie lubię poprawiać makijażu, gdyż uważam że każda poprawka to kolejna warstwa tapety. A to nie działa korzystnie na naszą cerę i na ogólny wizerunek, bo przecież widać, że mamy na twarzy n-tą już warstwę pudru. Ewentualne usterki np osypany tusz przecieram chusteczką i włala :D A tak nawiasem pisząc staram się używać kosmetyków które utrzymują się na twarzy zadawalająco długo. Zrobienie makijażu, po którym po pięciu godzinach nie ma już śladu - nie wchodzi w grę. 
 Kosmetyczka w moim wydaniu nigdy nie jest przepełniona. Najczęściej jest to puder (chodzi mi o lusterko, bo zimą pudru nie używam wogóle), błyszczyk i czasem sztyft ochronny zależnie od potrzeby. Ostatnie misiące upłyneły mi pod znakiem intensywnego dbania o cerę aby makijaż ograniczyć do minimum. Tzn korektor, tusz do rzęs i szminka=błyszczyk. Efekty są już zauważalne. A makijaż? Każdego dnia delikatniejszy. A według mnie to równoznaczne z promienną cerą i odmłodzeniem.


 Nieeee, nie jestem dziwna. Noszę również inne babskie gadżety. Np perfumy(czyt.odświerzacz), czy krem do rąk. A oprócz tego często buteleczkę lakieru którym akurat danego dnia malowałam paznokcie - w razie odprysku, grzebyk i tysiąc innych typowo babskich drobiazgów, ale te trzymam w osobnej kosmetyczce którą często zdarza mi się po prostu zostawiać w pracy. 
Miłej niedzieli!
 P.s.
Zapowiada się fantastyczna pogoda więc korzystajcie!!

17 marca 2012

Multiwitaminowa wcierka do paznokci.




Oliwa z oliwek, olej rycynowy oraz kapsułki z witaminą A+E. W proporcjach zależnych od aktualnych potrzeb naszych pazurków. Do naszej magicznej mieszanki można dodać dowolny olej np arganowy lub kokosowy który zadba przy okazji o skórki przy paznokciach. W razie kryzysu można dolać parę kropel olejku eterycznego. Na pewno polepszy każdy nastrój.
Taką miksturę wylewam na płatek kosmetyczny którym przecieram paznokcie. Inna wersja to w wolnej chwili tworzę miksturę i wlewam ją do buteleczki i korzystam w wolnej chwili z gotowej mikstury. Na moje paznokcie ta mieszanka działa fantastycznie. Bawię się tak po każdym zmyciu lakieru. Najczęściej na noc kiedy pozostałości olejków mogą pozostać na skórze na całą noc. A wtedy moje pazurki i moje skórki rano są mi wdzięczne i okazują to pięknym blaskiem. A potem pomalowane odżywką Eveline lub Rimmel pod lub zamiast lakieru odwdzięczają się trwałością i zazdrością u moich koleżanek. Noszone przez nie tipsy czy akryle (zwał jak zwał) są porównywalnie twarde jak moje pazurki. :D
Może jako bonus dołącze fakt, że na swój ślub miałam SWOJE paznokcie i SAMA je malowałam. I jestem z tego faktu bardzo dumna i uważam że to najlepsza rekomendacja tej wcierki.

15 marca 2012

La Roche-Posay Lipikar Xerand



 
La Roche-Posay, krem apteczny do suchych i zniszczonych dłoni. Jako produkt, który kupujemy w aptekach, powinien mieć większą ilość ulepszaczy niż kosmetyk drogeryjny. Powinien. Tak. Ale nie posiada. Tzn może posiada, ale te substancje nie działają dużo lepiej niż substancje w kremach za 5 zł. Konsystencja jak na krem regenerujący jest bardzo wodnista. To już nawet nie mleczko, gdyż nałożony na dłoń, po prostu z niej spływa. Dziwna sprawa. Zapach? Jest. I to nawet miły dla nosa. Przypomina woń kwiatów. Lecz jest to zapach delikatny. Alergicy nie powinni mieć problemów.

Krem nawilża - owszem, ale dopiero za dwukrotnym nałożeniem kremu na łapki. Jedna duża porcja nie wchodzi w grę gdyż lejąca się konsystencja może spowodować ucieczkę kremu.

Kolejna sprawa - to opakowanie. Bardzo twarde. Ciężko jest wydobywać krem gdy jego ilość nie jest już wystarczająca na zwykłe wyciskanie. I zaczyna się szereg podchodów, oraz pokaz sił by wydobyć coś z tubeczki. Jak wiadomo konsystencja jest wodnista - więc gdy coś już wyleci z opakowania bardzo często ląduje nie tam gdzie powinno. A najczęściej są to spodnie ewentualnie spódnica. Czasem bluzka. :(


Czy  go kupię? Nie! Zdecydowanie nie! To opakowanie również nie było kupione gdyż dostałam go w prezencie z kremem do twarzy. Jeśli znów trafi się jako prezent - owszem. Ale by wydawać na niego około 20 złotych.... Nie warto.

13 marca 2012

Witam wszystkich!
To będzie blog o tematyce tylko kosmetycznej.
W różnych postaciach - głównie recenzje. 
Kim ja jestem?

Mam:
- na imię Agnieszka
- 26 lat (za tydzień)
- fantastycznego męża
- w planach gromadkę dzieci :D
- bzika na punkcie zakupów - głównie kosmetycznych - choć ostatnio staram się przestawić na modę, gdyż kosmetyków mam wystarczającą ilość. A bluzek, spódnic, spodni - hmmm...wiadomo... nigdy dość - i ubrania się nie przeterminują. :D


Będziecie świadkami wychodzenia z nałogu. Regularnie będę spowiadać się w kwestii popełnionych zakupów. I zużyć kosmetyków które już posiadam. Mam nadzieję że to,że publicznie się deklaruję do ograniczeń w pewien sposób mnie zmobilizuje bardziej niż gdybym obiecała to sama sobie. 


Życzcie mi powodzenia!