19 października 2013

praktycznie


Kwiatuszek - patrząc z  góry,  piramidka - patrząc  od dołu.
                                                              Co to?



Mój stojak na lakiery do paznokci :)

Tzn pierwotnie to była piętrowa tacka na ciasto, lecz kiedy po raz kolejny przerzucałam ją robiąc porządki w szafkach - wpadła mi do głowy ta oto myśl. Przecież to będzie fajne miejsce na lakiery. Bedą poukładane, jeden rzut oka i już wiem na jaki kolor się zdecyduję,  będę miała dostęp do każdego i chyba nikt nie zaprzeczy, że to dość orginalne rozwiązanie.


Czy jest ładny? Ciężko powiedzieć. Mam dylemat, ale ponieważ stoi w sypialni, do której oprócz mnie i męża nikt przecież nie wchodzi więc nikt tego nie ogląda. Dla mnie liczy się niezaprzeczalna praktyczność. Każdą półeczkę poświęciłam innym typom lakierów, tj na górze lakiery nude, niżej wesołe, letnie i na dole kolory typowo jesienne, ciemne, stonowane i te klasyczne. Po wielu przeprowadzkach moich lakierów do różnych pudełek, koszyczków, pojemniczków na razie stwierdzam, ze ten sposób mnie najbardziej zadawala. I na razie nie planuję tego układu zmieniać.


21 sierpnia 2013

pedi tu, pedi tam - latem piękne stópki mam

Moje stopy nie są wymagające, ale wystarczy parę dni biegania w japonkach lub wysokich klapkach a stópki  nie wyglądają tak jak powinny. 

To w jaki sposób ja je traktuję sprawdza się u mnie, nie daję nikomu gwarancji na sukces. Trzeba samemu sprawdzać. 


         




Mój podstawowy zestaw do pedi to:
- miska z ciepłą wodą
- żel pod prysznic, szampon lub sól do kąpieli, sól zmiękczająca itp - w moim przypadku nie ma znaczenia co - ma tylko ładnie pachnieć - woda sama w sobie zmiękczy skórę jeśli będzie ciepła.
- omega
- pumeks
- patyczek do skórek
- krem do stóp, maska do stóp lub zwykły krem do rąk ewentualnie balsam do ciała - kwestia gustu i zapotrzebowania. Lakier do paznokci, odtłuszczacz itp...
Zależnie od tego czy po wykonaniu pedi będę malować stopy, czy je odżywiać - drogi się rozchodzą. 

Pozostałe kosmetyki i akcesoria to głównie kwestia przypadku. W wielu przypadkach po prostu sprawdzam nowości kosmetyczne. Ale podczas wykonywania pedi stawiam na akcesoria. Kosmetyki to rzecz drugorzędna. 





Pierwszą czynnością jest porządne wymoczenie stóp. Im dłużej tym lepiej. Odpalam film i siedzę (Czasem wykorzystuję tą chwilę by zrobić manikiure.).
Do wody wlewam to, co akurat mam pod ręką. Ważne aby miało ładny zapach. To co na zdjęciu zabarwia wodę na czerwono to bocheńska sól do kąpieli. 
 




 Następnie idą w ruch narzędzia. Najpierw zdzieram zgrubienia omegą. Nie żałuję sobie. Im więcej zedrę, tym lepiej. Tzn w moim przypadku. U Was moze się to nie sprawdzić.
Pozostałości po omedze, zadziorki usuwam pumeksem. Dzięki temu stopki są wygładzone.
Następnie na pazurki nakładam płyn do usuwania skórek, w tym czasie skracam paznokcie pilnikiem, a gdy płyn się wchłonie przystępuję do zdzierania skórek kopytkiem. Tak. Zdzierania. Nie patyczkuję się.
Większe skórki wycinam cążkami. Ponoć nie powinno się ich wycinać, ale u mnie inne możliwości nie wchodzą w grę. Następnie skórki wygładzam frezarką i w sumie stópki już są piękne. 

Zależnie od tego, co robię w późniejszych godzinach - albo maluję pazurki albo nakładam grubą warstwę maski i zakładam skarpetki. 

16 sierpnia 2013

Wracam do żywych...
Trochę się podziało...
Trochę się dzieje...
Ale daję radę!

Od paru miesięcy pracuję jako kosmetyczka - a to wiąże się z większą ilością przetestowanych kosmetyków, części zabiegów widzianych "od zaplecza" i spojrzenia na świat kosmetyki od tej drugiej strony. Od strony osoby, której powierzamy nasze pazurki, stópki, twarze.

Moja pięlęgnacja stała się bardziej fachowa i świadoma. I co ciekawe bardziej okrojona w kosmetyki. Dziwne? Ale prawdziwe.

Już pracuję nad postami, gdzie podzielę się tym co dowiedziałam się i czego codziennie dowiaduję się w salonie.

21 marca 2013



Mimo, że zima powoli nas opuszcza przedstawiam Wam moich zimowych ulubieńców do smarowania się ;)
Herbamedicus na bazie oliwy z oliwek oraz Palmer`s na bazie masła kakaowego. Oba cenie tak samo. Oba mają podobne właściwości. Ale po kolei:





Herbamedicus Haut Creme. 
To masło o konsystencji bitej śmietany. Zapach - raczej mydlany, bardziej przypomina zapach proszku do prania niż oliwki co w moim przypadku jest ogromnym plusem. Opakowanie w formie słoika pozwala zużyć go do końca. A największą zaletą jest jak już wspominałam konsystencja i kolor. Bita śmietana. Kropka. Niezwykła frajdę sprawia jego używanie. Szybka się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Efekt nawilżenia można wyczuć jeszcze drugiego dnia. Znalazłam go w Rossmanie. Nigdy wcześniej nie miałam doczynienia z tą firmą i myślę że na tym maśle się nie skończy. 




Drugim z ulubionych maseł jest to od Palmer`s. W sumie, przy jego  opisie mogę użyć tych samych słów co wyżej z jedną różnicą. Jest nią konsystencja. W tym przypadku jest zbita, twarda niczym margaryna. I zapach - kakao. Takie do picia. Mmmmm... 


Oba polecam w z pełną premedytacją!!!


1 marca 2013

mega bubel


 W poszukiwaniach idealnej odżywki do paznokci trafiłam na ten oto widniejący na zdjęciach twór. Sprzedawczyni bardzo ją zachwalała. Więc się skusiłam... I żałuję. 
Nie wiem czy ta odżywka robi cos z paznokciami bo u mnie nie utrzymała się dłużej niż trzy godziny. Coś strasznego. Odchodzi sama z paznokcia jak folijka. Przy zakładaniu rękawiczek ( również jak folijka nałożona na palec ) się roluje. Nakładałam jej dwie warstwy, licząc że może coś pomoże. Nie wiem o co chodzi. Może to odżywka peel-off? Bo taki właśnie efekt daje. Nawet na paznokcie u stóp jej nie zużyję bo przecież przy noszeniu butów zaraz odleci. Dziwna to odżywka.  
Jedynym plusem jest fakt, że do tego kosmetyku dołączony był krem do nawilżania skórek i paznokci. I ten wbrew pozorom jest całkiem przyzwoitym produktem.
 

24 lutego 2013

kosmetykowe wspomagacze nocne - bardzo mi pomocne

Wszystkie skarby, które trzymam przy łóżku wpakowałam do pudełeczka, aby się nie plątały po szafce nocnej.        
W środku schowałam raczej tradycyjny zestaw. Bardziej skomplikowane zabiegi pielęgnacyjne przeprowadzam w łazience.



W zależności od potrzeb: na ciało ukochany balsam z Joanny o powalającym zapachu bzu, na dekolt i twarz w razie potrzeby tradycyjny krem s.o.s. od Dove, na łapki Garniere - to akurat kwestia przypadkowa. Krem musi być, a ponieważ nie mam ulubionego więc skaczę od jednego do drugiego, pisak nawilżający skórki - taki wspomagacz kiedy mam pomalowane pazurki - jest bardzo precyzyjny.


A tu zestaw naustny. Oeparol i Tisane to kwestia przypadku że tu są. Chcę je zużyć. Wazelinka zwykła - na łokcie i inne strategiczne miejsca oraz lip butters`y w których się ostatnio zakochałam.
Choć zasób kosmetyków przyłóżkowy jest wg mnie dość pokaźny, zdarzają się dni, gdy nie zastosuję żadnego z nich. Stosuję je głównie doraźnie. Niestety nie wyrobiłam sobie nawyku używania mimo potrzeby jak w przypadku balsamów. Co na przyszłość skutkowałoby brakiem takich przypadków kiedy się przesuszam. I kiedy muszę nałożyć kosmetyk przynajmniej dwoma warstwami. Zeszłej zimy namiętnie stosowałam po każdym prysznicu masła do ciała - ale spowodowane to było zbliżajacą się terminem użycia trzech z nich :D

9 lutego 2013

lakieromnia?


Seria moich paznokciowych nudziaków wygląda następująco (kolejność wg występowania na zdjęciach):
Wibo Express Growth (nie znam numeru żadnego z tych - jeden jak widać służy jako lakier wybielający a drugi - klasyczny manekinowy nudziak)
Golden Rose nr 330 - kremowy, neutralny, lecz do pełnego krycia potrzeba minimum 2 warstwy. Ja prawie zawsze nakładam trzy. 
Joko colors of luxury nr J165 nude elagance - kryjący za pierwszym razem, uniwersalny lakier na każdą okazję. Te ich pędzelki bardzo przypadły mi do gustu.   





Kolejna grupka to różowości:


Joko finf your color nr J118 bubblegum - odpowiednik mademoiselle essie. Ale trzeba do niego dużo cierpliwości. 
Manhattan Lotus Effect nr 55K - uroczy, pastelowy róż, kryjący w pełni po dwóch warstwach. Dzięki niemu paznokcie wyglądają na zadbane ale nie zrobione. 
Golden Rose Paris nr 243 nieco odważniejszy róż, bardziej na lato na stopy, choć czasem w zimie również mi się go zachce. 
Vipera nr 820 ukochany fluo, mieszanka różu z pomarańczą. Na lato idealny.  Nie jestem w stanie oddać jego koloru aparatem. Szkoda.




Następna rodzinka to fiolety:
 

Golden Rose Paris nr 32 - przydymiony, pudrowy fiolet. Bardzo elegancki.
Pierre Rene Top Flex nr 241 pastel rouge, uroczy delikatny wrzos. Lecz niezwykle długi pędzelek skutecznie utrudnia mi jego aplikację. 
Golden Rose Paris nr 145 - szary, przebijający fioletem. Co nawe dobrze widać na zdjęciach. 
Eveline Colour Show nr 421 - mega intensywny żywy, soczysty fiolet. Krycie uzyskamy nawet po pierwszej warstwie. 


 Grupa pomarańczy...


Pierre Rene Top Flex nr 210 oriental coral - lakier, który zachwycił mnie swoim pastelowym odcieniem. Wygląda bardzo orginalnie. 
Wibo nr 422 - klasyczny, rozbielony pomarańcz, na lato idealny.
Vipera nr 826 - choć zdjęcie przekłamuje odcień, lakier ten wpada w kolor musztardy, brudnej pomarańczy. Bosko wygląda jesienią.


   
   Kolejna rodzinka - czerwieni


Ados nr 510 nieco bardziej zgaszony niż na zdjęciu, elegancka klasyczna czerwień.
Maybelline Colorama nr 15 Candy Apple - intensywny odcień wiśni.  
Joko find your color  nr J128 camelia rose - mega zdecydowany zgaszony róż, zmieszany z fioletem. Kolor trudny do opisania, ale pięknie wyglądający na dłoniach. 
Miss Sporty nr 465 - bordo wpadające w brąz. Ciekawy kolor, idealny na wieczór.  





Mała grupka lakierów w kolorze niebieskim


 Mollon Pro nr się starł jak cała reszta napisów. Ale kolor kryje od pierwszego malowania i polubiłam się z tym kolorem latem.
Wipera nr 802 - piękny morski kolor - ani niebieski ani zielony. Koffam go, ale również tylko latem :)  
  

 Na sam koniec brokaty i topy


 Pierre Rene nr 11 deliaktne płatki, które przybierają kolor lakieru na którym leżą. 
Essence 05 ready to be bitten - ten lakier maiłam na paznokciach w dniu mojego ślubu - sentyment więc go trzymam. 
Essence nr 112 time for romance uroczy brokat który świetnie pasuje do pastelowych róży. Fajnie wszystko zgrywa. Choć z niebieskim wbrew pozorom także ciekawie wygląda.
Manhattan 96D nudziak z drobinkami widocznymi pod światło. Orginalnie.  



 To by było na tyle. Ufff...