21 sierpnia 2013

pedi tu, pedi tam - latem piękne stópki mam

Moje stopy nie są wymagające, ale wystarczy parę dni biegania w japonkach lub wysokich klapkach a stópki  nie wyglądają tak jak powinny. 

To w jaki sposób ja je traktuję sprawdza się u mnie, nie daję nikomu gwarancji na sukces. Trzeba samemu sprawdzać. 


         




Mój podstawowy zestaw do pedi to:
- miska z ciepłą wodą
- żel pod prysznic, szampon lub sól do kąpieli, sól zmiękczająca itp - w moim przypadku nie ma znaczenia co - ma tylko ładnie pachnieć - woda sama w sobie zmiękczy skórę jeśli będzie ciepła.
- omega
- pumeks
- patyczek do skórek
- krem do stóp, maska do stóp lub zwykły krem do rąk ewentualnie balsam do ciała - kwestia gustu i zapotrzebowania. Lakier do paznokci, odtłuszczacz itp...
Zależnie od tego czy po wykonaniu pedi będę malować stopy, czy je odżywiać - drogi się rozchodzą. 

Pozostałe kosmetyki i akcesoria to głównie kwestia przypadku. W wielu przypadkach po prostu sprawdzam nowości kosmetyczne. Ale podczas wykonywania pedi stawiam na akcesoria. Kosmetyki to rzecz drugorzędna. 





Pierwszą czynnością jest porządne wymoczenie stóp. Im dłużej tym lepiej. Odpalam film i siedzę (Czasem wykorzystuję tą chwilę by zrobić manikiure.).
Do wody wlewam to, co akurat mam pod ręką. Ważne aby miało ładny zapach. To co na zdjęciu zabarwia wodę na czerwono to bocheńska sól do kąpieli. 
 




 Następnie idą w ruch narzędzia. Najpierw zdzieram zgrubienia omegą. Nie żałuję sobie. Im więcej zedrę, tym lepiej. Tzn w moim przypadku. U Was moze się to nie sprawdzić.
Pozostałości po omedze, zadziorki usuwam pumeksem. Dzięki temu stopki są wygładzone.
Następnie na pazurki nakładam płyn do usuwania skórek, w tym czasie skracam paznokcie pilnikiem, a gdy płyn się wchłonie przystępuję do zdzierania skórek kopytkiem. Tak. Zdzierania. Nie patyczkuję się.
Większe skórki wycinam cążkami. Ponoć nie powinno się ich wycinać, ale u mnie inne możliwości nie wchodzą w grę. Następnie skórki wygładzam frezarką i w sumie stópki już są piękne. 

Zależnie od tego, co robię w późniejszych godzinach - albo maluję pazurki albo nakładam grubą warstwę maski i zakładam skarpetki. 

16 sierpnia 2013

Wracam do żywych...
Trochę się podziało...
Trochę się dzieje...
Ale daję radę!

Od paru miesięcy pracuję jako kosmetyczka - a to wiąże się z większą ilością przetestowanych kosmetyków, części zabiegów widzianych "od zaplecza" i spojrzenia na świat kosmetyki od tej drugiej strony. Od strony osoby, której powierzamy nasze pazurki, stópki, twarze.

Moja pięlęgnacja stała się bardziej fachowa i świadoma. I co ciekawe bardziej okrojona w kosmetyki. Dziwne? Ale prawdziwe.

Już pracuję nad postami, gdzie podzielę się tym co dowiedziałam się i czego codziennie dowiaduję się w salonie.