18 marca 2012

skarby, skarbeńka

Jeśli ktoś chce mnie poznać bliżej, niech  spojrzy na moją kosmetyczkę. Zakupiłam ją przypadkowo podczas zakupów chemicznych. Coś mnie w niej urzekło. Mała, praktyczna ale błyszcząca i przyciągająca wzrok. Nie noszę wielu kosmetyków kolorowych. Nie lubię poprawiać makijażu, gdyż uważam że każda poprawka to kolejna warstwa tapety. A to nie działa korzystnie na naszą cerę i na ogólny wizerunek, bo przecież widać, że mamy na twarzy n-tą już warstwę pudru. Ewentualne usterki np osypany tusz przecieram chusteczką i włala :D A tak nawiasem pisząc staram się używać kosmetyków które utrzymują się na twarzy zadawalająco długo. Zrobienie makijażu, po którym po pięciu godzinach nie ma już śladu - nie wchodzi w grę. 
 Kosmetyczka w moim wydaniu nigdy nie jest przepełniona. Najczęściej jest to puder (chodzi mi o lusterko, bo zimą pudru nie używam wogóle), błyszczyk i czasem sztyft ochronny zależnie od potrzeby. Ostatnie misiące upłyneły mi pod znakiem intensywnego dbania o cerę aby makijaż ograniczyć do minimum. Tzn korektor, tusz do rzęs i szminka=błyszczyk. Efekty są już zauważalne. A makijaż? Każdego dnia delikatniejszy. A według mnie to równoznaczne z promienną cerą i odmłodzeniem.


 Nieeee, nie jestem dziwna. Noszę również inne babskie gadżety. Np perfumy(czyt.odświerzacz), czy krem do rąk. A oprócz tego często buteleczkę lakieru którym akurat danego dnia malowałam paznokcie - w razie odprysku, grzebyk i tysiąc innych typowo babskich drobiazgów, ale te trzymam w osobnej kosmetyczce którą często zdarza mi się po prostu zostawiać w pracy. 
Miłej niedzieli!
 P.s.
Zapowiada się fantastyczna pogoda więc korzystajcie!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz